„Wyryte w sercu…”
Z błogosławieństwem Bożym i pomocą wielu ludzi dobrej woli, dnia 2 grudnia 2013 roku otworzyłyśmy Dom Samotnej Matki i Dziecka oraz Mieszkanie Chronione.
I od tego czasu podążamy razem z naszymi mieszkańcami. Dzień po dniu uczymy się żyć, poznawać się i dzielić radościami i smutkami.
Nasze dni są bardzo proste, przemijają jak w rodzinie, gdzie się pracuje, przygotowuje posiłki, sprząta…, modli i odpoczywa.
Nasi mieszkańcy to: mamy i ich dzieci w różnym wieku oraz dziewczęta, które po pobycie w różnych placówkach muszą się usamodzielnić. Pensjonariuszki chcą na nowo rozpocząć swoje życie i nadać mu inny bieg.
Początki są zawsze trudne, dlatego my, dyrekcja i wychowawcy, staramy się być blisko naszych podopiecznych, zostawiając im pełną odpowiedzialność i wolność wyboru.
Proponujemy naszym mieszkankom różne formy pomocy: materialną, socjalną, psychologiczną, prawną, medyczną…i duchową.
Staramy się stworzyć w „Domu” rodzinną atmosferę, gdzie się rozmawia, dzieli różnymi sprawami, planuje, przebacza, uczy … i przebywa w atmosferze przyjaźni oraz wzajemnego zaufania i zrozumienia.
Każdego wieczoru spotykamy się na modlitwie i dzielimy informacjami, jak minął nam dzień. Powierzamy Bogu nasze życie, modlimy się za naszych dobroczyńców i za osoby, które prosiły nas o modlitwę. Pamiętamy również w naszej modlitwie o osobach, które już usamodzielniły się i opuściły nasz „Dom” oraz o tych, którzy do niego przyjdą, aby Bóg dał im łaskę odwagi do podjęcia tego kroku.
Razem z naszymi podopiecznymi uczymy się tego, iż każdy człowiek zasługuje na szacunek. Dlatego też staramy się szanować jego wybory, dając przykład naszym życiem.
Jak nas nauczyła św. Aniela Merici, staramy się zachować w sercach obrazy naszych podopiecznych. Przechowujemy w nich najpiękniejsze momenty: kiedy jedno z naszych dzieci zaczyna chodzić, kiedy mama znajduje pracę, kiedy dziewczęta otrzymają dobrą ocenę i zaczynają wierzyć we własne siły, kiedy powrócą na drogę wiary, kiedy czują, że nasz dom jest ich domem, kiedy mówią: „mam pokój w sercu, czuję się kochana i chciana, czuję się jak prawdziwa kobieta”.
Nigdy nie poznamy wartości, jaką może przynieść zwykły uśmiech. Dlatego też podążamy dalej, pamiętając, że to właśnie małe rzeczy budują nasze życie i prowadzą do świętości.